piątek, 10 kwietnia 2015

CIERPIENIE W UZALEZNIENIU, DROGA KRZYŻOWA

STACJA I .

Po okrutnej nocy prowadzą Cię Jezu na sąd, do Piłata.
Szukają fałszywych świadków. 
Podburzają tłum.
Wydają wyrok śmierci. 
 I to śmierci krzyżowej.

Panie Jezu, teraz widzę co czyniłem z moim życiem, kiedy alkohol zarządzał moim umysłem.
Nawet nie pytałem czym jest prawda. 
Byłem fachowcem od kłamstwa.
Szukałem fałszywych powodów mego picia.
Najczęściej oskarżeń kierowanych do najbliższych.
Tych niewinnych, prawdziwie kochających.
JAK. TY.

Jezu, dajesz mi nowe życie.
Tak wiele czasu straciłem. 
Dziś uczę się żyć od nowa.
Dopomóż mi, w Tobie poszukiwać Prawdy.


STACJA II.

Jezu, podejmujesz ciężar krzyża i bierzesz go na Swe ramiona.
Nie czynisz tego z przymusu, lecz z miłości.
Nie trzeba Cię poganiać, choć czynią to okrutni żołnierze.

O Chryste, jakże trudno było mi wziąć swój krzyż kiedy podjąłem walkę o moją trzeźwość.
Wiedziałem że sam go nie uniosę . 
Nie miałem sił .
Nadzieję , już dawno pokonały porażki.
Tym razem Ty byłeś ze mną w Sakramencie Pojednania i Komunii.
TAM ZROZUMIAŁEM , ŻE JEST DLA MNIE PRZEBACZENIE

Dopomóż Jezu tym wszystkim, którzy utracili nadzieję na trzeźwe życie.
Niech znajdą Cię w Sakramentach Świętych .
Daj im siłę do podjęcia walki o własną wolność.
Pomóż na nowo odzyskać godność Dziecka Bożego.


STACJA III.

O jakże ciężki musi być ten krzyż, skoro pod nim upadasz.
Upadek zwiększa Twe cierpienie.
Śmieją się okrutni żołnierze. 
A Ty powstajesz i idziesz dalej.
ABY.... UMRZEĆ ZA MNIE

Jezu, jaki był mój pierwszy upadek ?
Ten pierwszy kieliszek, pierwszy narkotyk.
Ty wiedziałeś że to będzie bolało. 
A ja się śmiałem...
I nie dźwignąłem się, choć posyłałeś do mnie ludzi którzy znali prawdę.
Z nich też się śmiałem. 
Przesadzają - powtarzałem.
NIE WIEDZIAŁEM WTEDY, ŻE BĘDZIE TAK BOLAŁO.

Jezu, prosimy Cię o Dar Rozumu, abyśmy potrafili odróżnić dobro od zła.
Prosimy o Pokorę, abyśmy umieli przyjmować dobre rady.
Daj nam Panie odwagę, abyśmy bronili Twoich Przykazań.


STACJA IV.

Na drodze swej męki spotykasz cierpiącą Matkę.
Na widok Jej łez, pomnaża się Twoje cierpienie.

Mnie nie bolało, kiedy inni z mojego powodu płakali.
Obojętność na ich cierpienie wzmagał głód alkoholu.
Ich łzy potęgowały moją złość.
A oni cierpieli z różańcem w ręku. 
Ty byłeś dla nich ukojeniem.
Dar nowego życia dla mnie to Łaska, którą otrzymałem dzięki ich modlitwom.

Dziękuję Ci Jezu za moją rodzinę, za ich obecność, wiarę i cierpliwość.
Dziękuję za nowy czas, w którym na trzeźwo mogę przeżywać kolejne dni z najbliższymi.
Użycz mi odwagi, abym odbudował zniszczone relacje.
Użycz mi pokory, abym pogodził się z tym, czego już nie mogę zmienić.


STACJA V.

Przyjmujesz Jezu pomoc Szymona, który nie ma ochoty pójść z Tobą.
Zmuszony bierze krzyż  aby potem... wszystko zrozumieć.

Panie i ja nie miałem ochoty pójść za Tobą.
Nie byłem Twoim przeciwnikiem. Czasem nawet, po pijaku próbowałem wołać do Ciebie, 
lecz nie pamiętałem modlitwy której nauczyła mnie matka.
Bo nie Ty byłeś dla mnie Bogiem. 
Był nim alkohol.
A potem...
To TY stałeś się moim Cyrenejczykiem, kiedy cierpiałem w bólach z powodu głodu alkoholu.
Płakałem jak dziecko. 
Modliłem się na różańcu, który ofiarował mi Kapłan..
Wiedziałem że JESTEŚ PRZY MNIE 
I TO WYSTARCZYŁO.

Panie Jezu, oddaje Ci tych wszystkich, którzy boleśnie przeżywają etap odtruwania.
Spraw, aby to cierpienie stało się ich narodzeniem do nowego życia.
Oddaję Ci tych, którzy nie potrafią sami podjąć decyzji o leczeniu i przymuszeni,
przebywają w Ośrodkach. 
Niech nie utracą danej im szansy.


STACJA V I .

Weronika, słaba kobieta nie wstydzi się okazać Ci miłości, nie lęka się tłumu.
Wierzy że pod warstwą kurzu, krwi i potu jest Twoje Oblicze.

Jakże często niesłusznie pogardzałem innymi. 
Może dlatego że czułem się gorszy od nich. 
W końcu nie umiałem znieść samego siebie. 
Ludzkie oblicze ? To nie miało dla mnie znaczenia.
Stawałem się coraz bardziej zaniedbany, słaby.
Alkohol, który zdobywałem za każdą cenę, niszczył we mnie poczucie piękna i estetyki .
Zupełnie zapomniałem, co to znaczy być Dzieckiem Boga.
Byli jednak tacy, jak Weronika, którzy pod warstwą kurzu i potu, 
wciąż dostrzegali na mojej twarzy, oblicze człowieka.
To oni, nie lękając się spojrzeń innych, powoli ocierali moją twarz, .
A ja, zaczynałem widzieć coraz więcej.

Jezu dziękuję, że zasiewasz w ludzkich sercach taką miłość, która potrafi patrzeć na innych 
bez pogardy i wciąż widzieć na ich twarzy oblicze Dziecka Bożego.


STACJA VII.

Jesteś ogromnie zmęczony. 
Po raz drugi upadasz pod ciężarem krzyża.
A jednak, resztkami sił wstajesz i idziesz.
ABY... UMRZEĆ ZA MNIE.
Czym zasłużyłem na taką miłość?

Byłem pyszny kiedy upadałem po raz kolejny. 
Nie umiałem przyznać się do tego, że alkohol rządzi moim życiem. Udawałem silnego.
Nie chciałem słyszeć że jest to choroba i jak rak, prowadzi do śmierci.
Wmawiałem sobie i innym, że sam załatwię problem.
I w ten sposób, moją nadzieję niszczyły kolejne porażki.

Jezu przepraszam, że pycha i pewność siebie, były moją odpowiedzią na upadki.
Pomóż zrozumieć wszystkim uzależnionym, którym trudno przyjąć prawdę o sobie , 
że dopóki nie nazwią spraw po imieniu, nie wyruszą dalej.


STACJA VIII.

Nie płaczcie nade mną , ale nad sobą i nad dziećmi swoimi.

To nie ja płakałem nad moimi dziećmi. 
To one płakały nade mną .
Płakały, ze strachu.
Płakały, bo święta nie były radosne.
Bały się, bo nie wiedziały nigdy w jakim stanie wrócę do domu.
I pomyśleć, że powodem był, alkohol.
BOŻE,POWIERZYŁEŚ MI DAR OJCOSTWA.
MIAŁEM BYĆ TWOIM OBRAZEM DLA MOICH DZIECI.
I co ja z tym zrobiłem ?
Jakże poranione i pogubione są ich serca.
Czy potrafią uwierzyć że Ty Jesteś Miłością ?
Czy będę w stanie odbudować w nich pewność, że są kochane?

Jezu, Ty jesteś Panem naszych serc.
Proszę, bądź ze mną. 
Chcę być dobrym ojcem
Pomóż moim dzieciom uwierzyć w Miłość.
Kieruj ich życiem, aby nie szukały wolności i samozadowolenia w alkoholu, narkotykach czy hazardzie .
Uczyń mnie narzędziem, aby moje doświadczenia, były dla nich przestrogą .
Uczyń mnie świadectwem, ŻE JEDYNIE TY JESTEŚ DROGĄ, PRAWDĄ I ŻYCIEM.


STACJA IX.

Trzeci upadek, tak blisko Kalwarii.
Wyczerpanie i widok miejsca kaźni, są przyczyną wielkiej boleści.
UPADASZ ZEMDLONY, ABY WYSŁUŻYĆ MI... MOC POWSTANIA

Cierpienie duszy, brak nadziei, zupełna noc.
Strach, bo już nic nie zależy ode mnie.
Nie pamiętałem co było wczoraj. 
Może kogoś skrzywdziłem ?
Nie wiedziałem co będzie jutro. 
Nie potrafiłem żyć inaczej.
Zupełne poczucie beznadziei.
I te natrętne myśli, połączone z obrazami. Bałem się sam siebie.
Ucieczka w nicość wydawała się najlepszym rozwiązaniem.
ALE TY WYSŁUŻYŁEŚ MI MOC POWSTANIA .
Właśnie ta chwila, całkowitej bezradności, dno które osiągnąłem i słowa, które w pamięci mej jeszcze zostały, JEZU, UFAM TOBIE !
Potrzeba było tylko zapragnąć i oddać Ci wszystko, abyś mnie poprowadził.

Jezu, wołam do Ciebie za tych, którzy przeżywają ciemność duchową, aby zrozumieli, 
że czekasz tylko na ich pozwolenie, żebyś mógł rozświetlić im drogę do wolności.


STACJA X.

OTO CZŁOWIEK...
Pozwoliłeś Jezu, ubiczować Twoje Ciało, ukoronować głowę ciernią .
Dobrowolnie wziąłeś krzyż.
Teraz zdarli z Ciebie szaty .
Zabierają Ci wszystko, 
ale godności... nie zabiorą.

Nie troszczyłem się o moje ciało.
Nie rozumiałem, czym jest godność ciała ludzkiego.
Ważniejszy był dobry humor .
Tchórzyłem, kiedy podczas zakrapianych imprez, nie potrafiłem odmówić picia alkoholu. 
Szukałem towarzystwa i akceptacji.
A moje ciało, stawało się coraz słabsze i coraz bardziej domagało się alkoholu.
Z czasem, każdego dnia, myślałem jak zaspokoić ten głód.
Ciągi picia były coraz dłuższe. Trzeźwienie sprawiało ból.
Brak alkoholu, powodował drgawki .
Już dawno moje ciało przestało być ŚWIĄTYNIĄ , GODNĄ DUCHA ŚWIĘTEGO.

Panie, dziękuję że dałeś mi nową szansę.
Dziś wiem, że moje ciało jest chore i tak już będzie.
Każda ilość alkoholu spowoduje nawrót picia, dlatego proszę, ochroń mnie przed ludźmi 
którzy natrętnie częstują alkoholem.


STACJA XI.

Tak Bóg umiłował świat, że Syna Jednorodzonego dał, aby przez Niego, wyrwać nas z niewoli szatana.
Zgodziłeś się Jezu, na to straszne cierpienie dobrowolnie.
Z pełną świadomością wziąłeś na siebie grzechy całego świata i całą bezradność wobec zła, 
aby wraz z Tobą zostały przybite do krzyża.

Nie byłem świadomy, że muszę ukrzyżować mój problem.
Byłem bezradny i zmęczony samym sobą. Czułem wielki ból.
Pragnąłem lepszego życia, ale nie wiedziałem od czego mam zacząć.
Inni decydowali za mnie.
Kolejno odkrywany problem, bolesna prawda o sobie i pragnienie pozostawienia bagażu win na krzyżu.
Jedynie to spojrzenie, z perspektywy krzyża uwalniało mnie, rozbudzało na nowo nadzieję i nadawało sens memu życiu.

Panie, dziękuję Ci że uczyniłeś mnie tak bezradnym, że mogłem wreszcie pozwolić poprowadzić 
się innym.
Że postawiłeś przy mnie osoby, które wiedziały jak mi pomóc i podejmowały za mnie decyzje.
Dziękuję za ich cierpliwość, kiedy musieli znosić moje wątpliwe zachowanie.
Twojej opiece oddaję kapłanów, terapeutów, cały personel medyczny 
i wszystkich, których postawiłeś na mojej drodze, do trzeźwego życia.


STACJA XII

Jezu najdroższy, zawisłeś na krzyżu między dwoma łotrami.
Jeden z nich urągał Ci.
Nie skorzystał z szansy, odrzucił tak wielką Łaskę, skrzywdził samego siebie.
Dobry łotr uwierzył że jesteś Bogiem i że możesz go zbawić.

Tak długo byłem głupcem. 
Łotrem, który odrzucał Twoją Miłość.
I pomyśleć, że alkohol mógł być ważniejszy od zbawienia.
Nadal czuje się jak łotr na krzyżu i codziennie wołam do Ciebie ;
Jezu,wspomnij na mnie, bądź ze mną, spraw abym przeżył ten dzień, bez alkoholu.
Stoją przy mnie moi bliscy.
Oni towarzyszą mi w walce o moją trzeźwość.
Dla mnie podjęli decyzje o swojej abstynencji, choć nie są uzależnieni.
Zrobili to tylko po to, żeby oszczędzić mi cierpienia.
W naszym domu nie pije się alkoholu i nie częstuje nim nikogo.

Jezu, Ty nie męczysz się przebaczaniem. 
Ty doznajesz ulgi gdy człowiek zapragnie czerpać ze zdroju Miłosierdzia , który wypłynął z Twojego przebitego serca .
Pomóż nam grzesznikom wierzyć i zachować nadzieję że kiedyś usłyszymy to najważniejsze zaproszenie
BĘDZIESZ ZE MNĄ W RAJU


STACJA XIII.

Nie mogło być inaczej. 
Tylko w ramiona Maryi, mogło być złożone skatowane, martwe Ciało Jezusa.
Ona nigdy nie zwątpiła.
Choć nie mogła zrozumieć skąd tyle cierpienia, ufała Bogu.
W sercu Maryi, Jezus nigdy nie umarł.
Jej wiara była granicą, przez którą szatan nie mógł się przedostać.

Szukałem w życiu radości bez krzyża.
Nie chciałem wierzyć Kościołowi.
Nie czytałem Pisma Świętego. 
Nie znałem Cię.
Wolałem wsłuchiwać się w głos tego świata.
To nie mogło się skończyć inaczej.
Te doświadczenia są dla mnie tragicznym wspomnieniem.
Ale dziś, całe moje życie składam w ramiona MARYI, MATKI KOŚCIOŁA,
KTÓRY STAŁ SIĘ MOIM SCHRONIENIEM.

Panie Jezu, Ty widzisz że jestem jak małe dziecko, które musi od nowa uczyć się wszystkiego.
Tylko że tym razem chcę poznać Ciebie, słuchać Twojego Słowa i zrozumieć czym jest prawdziwa miłość.
Potrzebuję Matki. 
Ster mego życia oddaję Kościołowi.
Zbawienie moje i moich najbliższych jest najważniejszym celem mego życia.


STACJA XIV.

Twój grób Jezu, przywalili kamieniem.
Oprawcy myśleli że to koniec.
A tam, Życie pokonało śmierć.
Dobre ziarno obumarło, aby wydać owoc obfity.
BO MIŁOŚĆ NIE UMIERA. ONA ŻYJE WIECZNIE.

Zbyt długo żyłem jak martwy.
Zamknięty przez szatana w grzesznym świecie nałogu .
Każdą moją dobrą decyzję, komplikował swoimi intrygami.
Nie wiedziałem czym jest Prawda..
Wszystko kręciło się wokół alkoholu.
Nie potrafiłem znaleźć wyjścia z mojego grobu.
Ale Ty Jezu Zmartwychwstały, pokazałeś mi drogę prowadzącą do Życia.
Z tego piekła na ziemi, wyzwoliła mnie TWOJA MIŁOŚĆ DO MNIE.
Gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze bardziej rozlała się Łaska.

JEZU, TY JESTEŚ DROGĄ, PRAWDĄ I ŻYCIEM.
TY MASZ SŁOWA ŻYCIA WIECZNEGO.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz